Tradycyjny tajski tatuaż – wrażenia

Tradycyjny tajski tatuaż – wrażenia.

Tajlandia to jedno z najbardziej znanych miejsc na świecie jeśli chodzi o wykonywanie tradycyjnych tatuaży jantra. Sztuka tatuażu jantra, zwana także sak yan, ma około 2000 lat i pochodzi z starożytnej Kambodży. Przez tak długi czas oraz przez wojny domowe w Kambodży, Tajlandia przejęła tą sztukę i zrobiła z niej niezły biznes.
Sak yan w dosłownym tłumaczeniu znaczy: sak – tatuować, yan – to skrót od słowa yantra, które oznacza mistyczny diagram.
Mistyczne diagramy tworzone są ze starożytnych wzorów geometrycznych jak i zdań z religijnych skryptów. Uważa się, że przynoszą szczęście, dobrobyt i ochronę przed niechcianymi złymi mocami.
Jeden z najbardziej popularnych wzorów znajduje się na zdjęciu powyżej. Z tego co pamiętam również Angelina Joli taki ma.
Tatuaże Yantra są popularne bez względu na to jaki jest Twój status społeczny lub ile masz lat. Ich magiczna moc będzie chronić każdego, kto podejmie się wykonania tatuażu ze specjalnym przygotowaniem, modlitwą i najważniejsze – wiarą w jego moc.

Wykonanie takiego tatuażu to specjalny proces.
Przede wszystkim tatuaż wykonywany jest za pomocą bambusowego patyka, który jest dokładnie naostrzony na jednym z końców, co tworzy igłę. Oczywiście obecnie na bambus zakładana jest igła i możesz być pewny, że jest ona jednorazowa.
Każdy artysta ma swój własny bambusowy patyk i jest on uważany za swojego rodzaju trofeum.
Traktowany jest jak miecz przez rycerza. Każdy artysta jest przyzwyczajony do swojego i prawdopodobnie również emocjonalnie przywiązany.

Każdy bambus ma rękojeść odpowiednio dopasowaną do dłoni artysty i waży dokładnie tyle ile artysta sobie zażyczy. Chodzi o to, żeby artysta czuł się jak najbardziej naturalnie.

Jak wygląda wykonanie tatuażu?
Na początku projekt jest starannie odbity na Twojej skórze. Następnie na skórę nakładana jest wazelina, dzięki której podrażnienie skóry jest zredukowane do minimum.
Artysta zakłada jedną maleńką igłę na końcu bambusa, zanurza ją w niewielkiej ilości barwnika i zaczyna bardzo szybko wbijać igłę w skórę. Z każdym ukłuciem niewielka ilość barwnika jest przenoszona pod skórę.
Wykonanie niewielkiego tatuażu zajmuje więc sporo czasu. Artysta musi być maksymalnie skupiony i dokładny.
Wygląda to niesamowicie, kiedy obserwujesz jego pracę. Twarz jest w 100% skupiona a ruchy ręki są tak szybkie, że zastanawiasz się jak to możliwe. Mogę się na to gapić przez wieki.
Wybierając się do Tajlandii cały czas miałam w głowie pomysł zrobienia sobie bambusowego tatuażu. Mimo wszystko trochę się bałam. Zastanawiałam się czy powinnam zaufać tajskim artystom? Czy to jest bezpieczne? I czy rzeczywiście potrzebuję kolejny tatuaż?
Starałam się odpowiedzieć sobie na te pytania i ciągle się zastanawiałam. Pewnego razu, po długiej dyskusji z lokalnym artystą i przedstawieniu mu mojego pomysłu na projekt zdecydowałam koniec!

Teraz albo nigdy!
Zaprojektowaliśmy razem jak dokładnie to będzie wyglądać i przyznam szczerze, że patrzyłam na kartkę papieru, na której narysowaliśmy to co dokładnie chciałam i cóż.. zakochałam się!

Następnego dnia miałam umówiony termin.
Na miejsce dotarłam za wcześnie – jak zwykle. Usiadłam na kanapie i zdałam sobie sprawę, że jestem trochę zdenerwowana. Następnie artysta, z którym przygotowałam projekt powiedział mi, że tatuaż wykona ktoś inny. Osoba, która ma talent to detali, a że mój projekt był bardzo szczegółowy, zaprosili tego pana specjalnie dla mnie.

Kiedy pojawił się mój artysta o mało się nie zakrztusiłam!
Wyglądał jakby miał 16 lat!
Spanikowałam i w tym momencie nie wiedziałam czy nadal chcę robić ten tatuaż.
Postanowiłam więc zrobić z nim mały wywiad zaczynając od pytania „Ile masz lat?”
Okazało się, że ma 26 lat i tatuuje od 10 lat (czyli jego pierwszy tatuaż był wtedy kiedy rzeczywiście miał 16 lat, być może od tego czasu przestał rosnąć?)
Pierwszy tatuaż, który wykonał to ryba na jego własnej kostce.
Przyglądnęłam się temu dziełu i zwątpiłam.
No niespecjalnie to wyglądało.
Ale cóż, wytłumaczyłam sobie, ze przecież to nie tak, ze rodzisz się z talentem! Trzeba ciężko pracować żeby wyrobić sobie umiejętności i skoro ten pan miał na to 10 lat to liczę, że mu się to udało.
Usadowili mnie na leżance i rozpoczął się cały proces.
Zamknęłam oczy, wzięłam głęboki wdech i powtórzyłam sobie w myślach po raz kolejny „Olga to przecież jest bezpieczne!”
Po pierwszym ukłuciu – wow ! Przecież to w ogóle nie boli! Igła jest tak mała, że nawet się jej nie czuje.
Jednak po paru chwilach okazało się, ze im więcej ukłuć tym skóra bardziej się męczy i zaczyna rzeczywiście boleć.
Mój mały projekt zajął równe 3 godziny. Pod sam koniec myślałam już tylko o tym, żeby sobie stamtąd pójść.

Wyższość bambusa nad maszynką?
Pierwszą korzyścią jest to, że bambus jest nieco mniej inwazyjny niż maszynka. Urządzenie zwykle zawiera więcej niż jedną igłę a na bambusie jest tylko jedna. To przyczynia się do faktu, że w czasie całego procesu tatuowania prawie w ogóle nie ma krwi.
Po drugie – mniej podrażniona skóra goi znacznie szybciej. Następnego dnia nie czułam żadnego dyskomfortu, a po 3 dniach jesteś gotowy. Jedyne środki ostrożności, które należy podjąć to smarowanie wazeliną, nie wystawianie tatuażu na działanie wody i słońca, ale zaledwie przez kilka dni. Maszynka to zwykle więcej niż 2 tygodnie gojenia!
Po trzecie – dzięki temu, że jest tylko jedna igła można wykonać bardzo szczegółowy projekt. Linie są bardzo cienkie i taki efekt nie jest możliwy do uzyskania z maszynką.

Wady?
Porównując do maszynki – czas. Bambus zajmuje sporo czasu. Ale jak dla mnie to nie ma znaczenia – tatuaż jest na całe życie, więc nie muszę się spieszyć.
A teraz szczere wyznanie – dyskomfort i ból były okropne, ale w tym samym czasie czerpałam z tego jakąś przyjemność… Dziwne?
Rezultat jest niesamowity i kocham mój nowy tatuaż!
I w końcu naprawdę wierzę w umiejętności tego pana, którego imię to Nattapol Rakton. Zdecydowanie wykwalifikowany facet z okiem i talentem do szczegółów.
Jeśli jesteś zainteresowany to naprawdę polecam Dragon Tatto Shop na Koh Phi Phi.

Czy tatuaż bambusem jest bezpieczny?
Zdecydowanie tak.
Oczywiście cały czas obserwowałam artystę sprawdzając jak to wszystko wykonuje, czy jest higieniczny i czy zachowuje sterylne warunki. Wszystko było w porządku.
Założył nową sterylną igłę praktycznie przy mojej twarzy pokazując mi, że tak! Jest sterylna! Zdezynfekował wszystko i używał rękawiczek chirurgicznych.
Jest tylko jedna rzecz, która mnie lekko zdenerwowała.
Studio jest otwarte i każdy kto przechodzi obok może zerknąć na Ciebie i potowarzyszyć Ci w bólu. Kiedy skupiałam się na bólu ostatnią rzeczą, którą chciałam byli ludzie przyglądający się i pytający się mnie czy boli.
Nie, nie boli, skąd!
BOLI BARDZO!
Czy powtórzyłabym to doświadczenie?
Oczywiście!

Zaczęłam się nawet zastanawiać nad kolejnym. Oznacza to, że powinnam opuścić Tajlandię hmm teraz? Zanim wpadnę na nieodpowiedzialny pomysł wytatuowania się od stóp do głowy w mistyczne znaki niczym tajski buddyjski mnich.

Koszt
Znacznie mniejszy niż w Europie. Dla nie bardzo szczegółowego projektu 10 cm x 10 cm to około 4000 BHT. Im bardziej szczegółowy projekt tym droższy tatuaż. Ale nadal jest to tańsze niż gdziekolwiek indziej.

Co sądzisz o tradycyjnym bambusowym tatuażu? Czy zrobiłbyś taki podczas podróży po Tajlandii? Daj znać w komentarzach, dzięki!