Czego nie odkrył Kapitan James Cook

Dalej płynąc na północ wzdłuż wybrzeża prowadził prace badawcze kreśląc mapy. Nagle okręt doznał potężnego wstrząsu. Uderzył w podwodną przeszkodę. Na żaglowcach w momencie zagrożenia rozlega się komenda: „All hands on the deck!” [Wszystkie ręce na pokład!]. Tym razem to musiało być: „All hands on unter the deck!” [Wszystkie ręce pod pokład!]. Kapitan James Cook
Wyprawie dopisało ogromne szczęście. Okręt nabił się na rafę koralową , nie zatonął jednak, bo zawisł jak na haku. Róg rafy stanowił jakby korek, potężnego, otworu wyrwanego w jego kadłubie. Załoga, czym tylko mogła, uszczelniła połączenie korka z kadłubem i zaczął się wyścig z nacierającą wodą. Okręt dysponował trzema pompami. Załogę podzielono na trzy grupy, te grupy na dwu osobowe zespoły, pompujące z całych sił przez 15 minut, wdzierającą się do wnętrza wodę i zmiana. Następna dwójka i tak cały czas. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że jak okręt utonie to nigdy nie wrócą do domu, nikt ich nawet nie będzie szukał. Bo niby gdzie? Pompowali wszyscy z Kapitanem i dżentelmenami będącymi ozdobą wyprawy włącznie. Nie było możliwości ściągnięcia okrętu z „haka”, ale nikt nie poddawał się. Walczono do upadłego. Nadszedł odpływ i okręt zaczął opadać. Kawał rafy wraz z feralnym czy może szczęśliwym „hakiem” odłamał się i uwolnił okręt. Znowu niebywałe szczęście. Rafa dalej tkwi jak korek w kadłubie. Kiedy jedni uszczelniali ten korek, dwuosobowe zespoły pompowały ile sił zalewającą ich wodę. HMS Endeavour płynął z wolna w kierunku widocznego z pokładu wybrzeża. Istniała jednak groźba ponownego uderzenia w rafę lub osadzenia okrętu daleko od brzegu na mieliźnie. Trzeba było przeczekać do następnego przypływu, żeby móc podejść jak najbliżej do brzegu. Oznaczało to ciągłe, szalone pompowanie. Wreszcie, udało się podpłynąć blisko brzegu i dla dokonania naprawy wprowadzić okręt w ujście rzeki w pobliżu obecnego Cooktown.

Kiedy część załogi dokonywała cudów przy naprawianiu uszkodzeń inni penetrowali wybrzeże. Znowu udało się opisać całą masę nowych nieznanych gatunków flory i fauny. Napotkano tubylczą ludność. Ale nigdzie nie było nawet śladów cywilizacyjnych. To skłoniło Dowódcę wyprawy do określenia odkrytego lądu jako „Terra Nulis” pusta ziemia, pusta w sensie cywilizacyjnym. Nadał jej nazwę: Nowa Południowa Walia. Naprawa HMS Endeavoura trwała kilka tygodni.
Odzyskawszy mobilność wyruszyli dalej na północ. Tym razem jednak zdecydowanie dalej od lądu. Opłynąwszy dzisiejszy półwysep York, Kapitan James Cook przepłynął cieśninę Torresa oddzielającą nowo odkryty ląd od Nowej Gwinei i tym samym udowodnił nieistnienie wielkiego lądu południowego, legendarnej Terra Australis Incognita, potocznie zwanej przez Anglików Australią.
– No dobrze, ale przecież Australia istnieje! Ale to już jest proste do wyjaśnienia.
W 18 lat po Kapitanie Jamesie Cooku do zatoki Botanicznej wprowadził swoją flotyllę, złożoną z 11 okrętów, Admirał Arthur Philips. Uznał jednak Zatokę Botaniczną za niezbyt dobrą do lądowania i żeglując ku północy dostrzegł wąski przesmyk pomiędzy skałami. Bardzo wąski może 300 metrów? Po rozpoznaniu, odkrył największy, naturalny port na kuli ziemskiej. Zatokę Harbor. Wprowadził tam swoją armadę i płynął na wschód, aż do ujścia rzeki, dzisiaj zwanej Paramattą i założył u jej ujścia pierwszą osadę na Nowej Południowej Walii, Port Jackson, dzisiejsza dzielnica Sydney – Paramatta, niegdyś samodzielne miasto. Admirał Philips został pierwszym Gubernatorem Nowej Południowej Walii.
Za sprawowania władzy Gubernatorskiej Sir Lachlana Macquaire Nowa Południowa Walia przestała być Angielską Kolonią Karną a stała się krajem wolnych ludzi. Trwała eksploracja wnętrza kontynentu. Olbrzymie zasługi położył tu polski szlachcic Paweł Edmund Strzelecki. Stąd na przykład najwyższa góra Australii nosi nazwę polskiego i amerykańskiego bohatera narodowego Tadeusza Kościuszki. Powstawały nowe osiedla ludzkie, miasta, nawet prowincje. Zaczęły się kłopoty z nazywaniem tego wszystkiego.
W roku 1817 zwolennicy emancypacji od korony brytyjskiej kapitan Matthew Flinders i najsłynniejszy z nich Charles William Wentworth zaproponowali używanie nazwy Australia, ku wielkiemu niezadowoleniu w Anglii.
I tak po 47 latach to czego nieistnienia udowodnił Kapitan James Cook objawiło się światu administracyjnie.